|
|
Forum Fanów Serialu Ostry Dyżur - ER
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Dosia
Pielęgniarz
Dołączył: 25 Wrz 2005
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 13:16, 24 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Pięknie Ale Ty już przecież o tym wiesz ;P
Abby zachowuje się idealnie jak zraniona kobieta, która nadal kocha... Świetnie ujmujesz jej uczucia i to jak one przekładają się na jej zachowanie!
Nie mogę się doczekać dalszych części. Serio Monia, jak się nie pospieszysz to chyba będę nad Tobą stała i pilnowała żebyś pisała Albo w metrze jak będziemy jechać na/z uczelni będę Ci o tym nawijać, przygotuj się psychicznie. Bo moje przewidywania że do matury tego nie skończysz okazały się słuszne i mam nadzieję, że jednak do 30stki napiszesz całość, inaczej sobie tego nie wyobrażam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Jade_Eyed_Tenshi
Salowy
Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Somewhere I belong
|
Wysłany: Śro 18:18, 24 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Heh Moniś... no cóż mogę powiedzieć...fakt, że połowy już nie pamiętam (nie martw się, nadrobię zwłaszcza jeśli masz pisać dalsze części) to uważam, że najnowszy chapter był naprawdę prO świetnie opisałaś uczucia Abby, szczególnie podobał mi się opis snu ( jednak widać, że umieściłaś coś od siebie francuski, ke? ) Scena z Carterem była fajna jednak trochę za krótka jak dla mnie żeby ocenić jego podejście. Tak czy inaczej czekam na ciąg dalszy, bo jestem ciekawa jak zamierzasz to poprowadzić
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jade_Eyed_Tenshi dnia Śro 18:20, 24 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Avonelee
Lekarz
Dołączył: 06 Paź 2006
Posty: 1574
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Śro 19:37, 24 Wrz 2008 Temat postu: |
|
|
Monika piękna część. Napisałaś to widać ze szczerego serducha Sen jest przepiękny, do tego te uczucia Abby beauty! Bardzo bardo dobrze ujęłaś Cartera, ale za krótko ... tak mi się strasznie podoba ...
Mówi Ci to maturzystka z piekła rodem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
koniczyna
Pacjent
Dołączył: 17 Paź 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:54, 03 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
znów oglądam ER i bardzo spodobała mi się twe opowiadanie. jestem ciekawa jak ona się zakończy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Dosia
Pielęgniarz
Dołączył: 25 Wrz 2005
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:59, 18 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Dowiemy się jak Monia skończy trzydziestkę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
koniczyna
Pacjent
Dołączył: 17 Paź 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 20:07, 20 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
a może napisze i wstawi jako prezent na gwiazdkę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Abby Carter
Stażysta
Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 1272
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:14, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
14.01.09
Cytat: |
ekhm, 30?XD jak skończę na emeryturze, będzi eto nie lada osiągnieciem^^
Ale trzymajmy się wersji, ze wciąż to piszę. Raz na poł roku mnie coś tknie... ;D |
EDIT:
Więc... popełniłam to NIe wiem, czy ktoś z Was ma jeszcze do mnie cieprliwość, chce mu się czytać moje marne wypociny, ale... postaram się to skończyć. Długo nie pisałam, trochę 'skostniałam', więc wybaczcie mi potknięcia i drobne, jak i te większe, niedociągnięcia, Postaram się poprawić
Kwit z pralni... ale zawsze:)
Enjoy!
CZĘŚĆ DRUGA
Walka podświadomości
And now you know I can't smile without you,
I can't smile without you,
I can't laugh and I can't sing,
I'm finding it hard to do anything.
You see, I feel sad when you're sad,
I feel glad when you're glad,
If you only knew what I’m going through,
I just can't smile.
Barry Manilow I can’t smile without you
Z upływem czasu dni robiły się coraz dłuższe, a w powietrzu wyczuwało się intensywny zapach wiosny. Zapach kwitnących drzew owocowych , wymieszany ze spalinami i powietrzem wilgotnym od słonecznego letniego deszczyku. Wydawałoby się, że ta mieszania woni powinna była przeciskać się przez każdą szczelinę, wnikając do mieszkań, wywołując uśmiechy na twarzach - w końcu początek wiosny jest jednym z najpiękniejszych okresów w roku, zwłaszcza gdy nadchodzi po nieprzyjemnej chicago’wskiej zimie - jednak w jednym z mieszkań ta żywotna, wszędobylska woń przegrała. Stłamsił ją inny zapach – według niektórych jeszcze niezwyklejszy i upojny. Mianowicie zapach nowego ludzkiego istnienia. W domach gdzie niedawno pojawił się noworodek wyczuwało się tę subtelną magię, której jednym z wyrazów był właśnie owy zapach. Delikatna mieszanka woni zasypki dla niemowląt, ciepłego mleka i główki dziecka. Ta nadzwyczajna siła oddziaływania skutkowała czymś szczególnym, a dla niektórych trudnym do pojęcia. Gdy w domu pojawił się taki maluszek, bardzo często stawał się oczkiem w głowie swoich rodziców i, niemalże dosłownie, wywracał im świat do góry nogami. Wszystko inne, niegdyś tak ważne, nagle – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – w obliczu tego cudownego małego istnienia traciło na znaczeniu. Tematem numer jeden przy śniadaniu przestawały być notowania na giełdzie, czy nowinki ze świata techniki, ustępując miejsca rozmowom o niemowlęcych kupkach, gryzaczkach czy pierwszych wyrzynających się ząbkach.
Podobnie działo się w domu przy Morrison's street 19. W tamtejszych murach też niedawno zagościła ta tajemnicza siła, a wszystko to stało się za sprawą pewnej maleńkiej, bo zaledwie trzy miesięcznej dziewczynki, Phoebe Millicent Carter. Tak, brzmi to bardzo statecznie i poważnie. Ba, odnosi się wrażenie, że to imię jest dla niej za poważne. Ale jej mama doskonale wiedziała, co robi nazywając tak córeczkę. Mama – bo Phoe, jak zwykli ja nazywać rodzice i przyjaciele, mieszkała tylko z nią i to ona miała ostateczne prawo głosu w sprawach dotyczących małej. Abby Lockhart już od kilku miesięcy doskonale się czuła jako wolna kobieta, niezależna, pozbawiona trosk, które były nieodłączną częścią każdego związku. Tak, tak – trudno w to uwierzyć, wiem. Zauważmy, że to była jej opinia, a ludzie mają to do siebie, ze nawet, jeśli cenią szczerość ponad wszystko, albo nie potrafią kłamać są mistrzami w oszukiwaniu. Oszukiwaniu samych siebie.
Oczywiście do tanga trzeba dwojga, a historyjki o bocianach są dobre w bajeczkach dla dzieci, no, w ostateczności w „Ani z Zielonego Wzgórza”. Darujmy sobie bajadurzenie o niepokalanym poczęciu i przyjrzyjmy się wpółwinnemu, który nosił najzwyklejsze imię pod słońcem – John Carter.
Carter nigdy nie spodziewał się, że w jego życiu jeszcze może wydarzyć się coś, co całkowicie przewartościuje jego świat moralny i priorytety. W końcu trzydziestoczteroletni mężczyzna ma już solidnie ugruntowane poglądy, a jego spojrzenie na świat ciężko zmienić. A jednak sytuacja z Abby i pojawienie się na świecie ich dziecka dała mu wiele do myślenia. Sam sobie zafundował zimny prysznic – no cóż, jak się mówi, nawarzyłeś piwa – wypij je. Takim oto przypadkiem, John wyzbył się resztek złudzeń i po raz pierwszy w swoim życiu poczuł się naprawdę, jak dorosły.
Brzemię odpowiedzialności za tą małą istotkę było najsłodszym, a zarazem najbardziej przerażającym ciężarem, jakie mogło znieść jego serce. Zgoda, był lekarzem. Jego praca każdego dnia stawiała przed nim wyjątkowo trudne dylematy, wymagała decyzji, które zaważały o życiu i śmierci. Jednak jego pacjenci byli obcy, żaden z nich nie był zrodzony z jego krwi, ani podarowany przez najtrudniejszą i najbardziej paskudną miłość życia. Tak, tak, miłość potrafi być paskudna... Zwłaszcza, gdy jej moc odbiera dech, załamuje pod tobą kolana i w jednej chwili może zabrać cię do nieba, tylko po to, żeby zaraz zrzucić twoje serce, które roztrzaska się na kawałki. Nie zabije cię, ta rana będzie się jątrzyć, babrać na nowo, gdy już myślisz, że się wyleczyłeś, bo czasem nie da się wyleczyć.
Mówi się, że miłość potrafi zwyciężyć wszystko. To tylko piękne słowa, idealnie sprawdzające się w roli maksymy Edenu. Brutalna rzeczywistość woli krótszy slogan: Miłość to nie wszystko.
Odkąd Phoe i Abby wróciły do domu ze szpitala ich kontakt się poprawił. Nadal czuli się niezręcznie w swoim towarzystwie, stawiali niepewne kroki w tej nowej formie ich relacji na oślep. Nie raz, nie dwa jedno z nich żałowało pewnych słów, spojrzeń, gestów. Już wcześniej mieli podobny problem, ale teraz widywali się praktycznie codziennie, przez kilka tygodni. Trudna sytuacja dla byłych kochanków, z których jedno wciąż kochało pełnym sercem, a drugie nie potrafiło wybaczyć…Jeszcze trudniejsza – dla pary bliskich przyjaciół, którymi byli wcześniej. Jednak Abby wiedziała, że nie może pozbawić Phoe ojca i chciała, żeby John uczestniczył w jej życiu, był obok niej nie tylko podczas wyjątkowych momentów, czy problemów, ale obok. Żeby za kilkanaście lat pamiętała go ze zwykłej codzienności, a nie miała ‘weekendowego tatę’, jak to zazwyczaj bywało u dzieci z rozbitych związków…
*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Jade_Eyed_Tenshi
Salowy
Dołączył: 12 Lut 2007
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Somewhere I belong
|
Wysłany: Wto 12:03, 03 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
pierwsze co powiem to: ewidentnie za krótkie! ledwo zdążyłam się wczuć a tu już koniec? dla mnie ten fragment był wstępem do czegoś dłuższego i na to czekam przede wszystkim widać, że czytanie opowiadań i długie niepisanie robi swoje, zmienił ci się styl i to jest widoczne. Myślę jednak, że to jest plus, ale niestety fragment był za krótki żeby to ocenić '
Jedyne co mogę powiedzieć to: pisz dalej, pisz więcej i pisz dłużej Ja nadal wierzę, że kiedyś będę mogła przeczytać to opowiadanie od początku do końca
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|